carpe diem pisze:
(...)
Druga rzecz, to storczyki generalnie nie lubią 'gmerania' w korzeniach, dlatego przesadzanie, to już działanie w przypadku absolutnej konieczności. Tę czynność najlepiej wykonać w momencie, kiedy roślina rozpoczyna wegetację (wypuszcza nowe korzenie).
Po trzecie, Twoje Dendrobium rhodostictum jest urocze
i właśnie dlatego przed przystąpieniem do wymiany podłoża wskazane by było nacieszyć się jego kwiatami
Skoro storczyk rósł i zakwitł w tym starym podłożu, to moim zdaniem, nie jest ono złe. Lepiej teraz skoncentrować się nad zwiększeniem wilgotności powietrza (nawilżacz, tacki z keramzytem i inne tego typu cuda) i podlewać/przelewać podłoże okazjonalnie. Roślina przyzwyczai się do nowych warunków, zacznie wypuszczać przyrosty i korzenie i wówczas będzie dobry czas na jej przesadzanie. To jest moje zdanie.
Oj, carpe diem, bardzo Ci dziękuję za skomplementowanie mojego ulubieńca i za porady. Pewnie masz rację, że lepiej ingerować jak najrzadziej, bo przeżywają szok. Twój komentarz przeczytałam za późno
bo wczoraj wymieniłam podłoże w moim Dendrobium rhodostictum. Po przesadzeniu obserwuję postępujące zapadanie się miękiszu PSB (które rozpoczęło się już w starym podłożu). Wciąż kwitnie pięknie, a nawet rozwinął się trzeci pąk. Wstawiam zdjęcia.
- Po przesadzeniu.
Ponadto pod rosnącą młodą psb pojawił się maleńki korzonek zmierzający ładnie w dół, druga ma wiele korzeni
Oba młode pędy/psb (nie znam się) wyraźnie urosły.
W każdym razie psb kurczą się nadal, choć pięknie lśnią żywą zielenią, kwiaty tak kwitną jak kwitły.
Po wyjęciu rośliny zobaczyłam trochę starych suchych korzeni i większość żywych, bielutkich, jędrnych z białymi końcami
Więc jak najbardziej jest wegetacja. Ale pod samym miejscem zrastania się psb ze sobą mech był bardzo zbity i upakowany, nasady dwóch okolicznych łodyg lekko pożółkłe i korzenie miejscami czarne, martwe, może gnijące? Mech trochę nieświeżo zalatywał
Liście zdrowe. Oczyściłam, z czarnych i suchych korzonków zdjęłam welamen żeby nie przyszło im do głowy gnicie, całość wypłukałam w wodzie utlenionej, wymoczyłam w Topsinie i posadziłam do drobniutkiej kory z domieszką jeszcze drobniejszego węgla drzewnego, wierzch podłoża okryłam świeżym sphagnum, ale tylko po obrzeżeniu doniczki, tak żeby mech nie dotknął do łodyg, żeby dalej nie zagniwały a korzenie mogły troszkę odetchnąć. Woda pięknie wypływa dołem. Będę codziennie zanurzać do pewnej wysokości w wodzie bo wyczytałam, że lubi naprawdę częste nawadnianie, bez okresów przesychania, a grunt byle był dobry drenaż i odpływ. Martwią mnie tylko te "chudnące" PSB. Gdy go kupiłam były pełne jak baryłki.
W sumie, w podłożu zaczynał się robić mały "problemik", więc chyba dobrze, że wyjęłam, tylko czemu psb się kurczą?
carpe diem pisze:
Odnośnie uprawy storczyków na podkładce. Wygląda to bardzo efektownie
, ale dla uzyskania efektów takiego prowadzenia roślin, bezwzględnie musi być zachowany reżim podlewania.
Rzeczywiście u p. Jana Ciepłuchy storczyki fantastycznie rosną na korze. Od Dendrobium prowadzonych w ten sposób nie można było oczu oderwać
: korzenie i przyrosty fantastyczne
Jest tylko jeden drobny szczegół, p. Jan hoduje swoje storczyki w warunkach przydomowej oranżerii. Stworzony tam klimat (wilgotność, temperatura, światło), zdecydowanie nie przystaje do warunków panujących w mieszaniu.
To tyle w kwestii marudzenia
Gratuluję pomysłów i zapału i życzę sukcesów, czyli obfitych kwitnień
Twoje "marudzenie" jest dla mnie i moich roślin użyteczne, więc nie mam nic przeciwko
Co do storczyka zainstalowanego na podkładce, to wilgotność i temperatura myślę, że w miarę w porządku (a nawet dla tej rośliny to aż za bardzo - zaraz wyjaśnię dlaczego). Temperatura obecnie 22 st C - może nie za dużo, ale latem w zeszłym roku nawet 32 st C... Jak wiesz mam nawilżacz, dość wydajny, chodzi na okrągło. Wilgotność mam ok. 60% prawie cały czas, a w szklanym wazonie bez odpływu na pewno więcej, bo był wiecznie zapocony. "BYŁ" - bo musiałam swojego storca z podkładki zdjąć gdyż z nadmiaru tej właśnie wilgoci korzenie mu zapleśniewały na biało, i mimo topsinu, nalewki propolisowej i w końcu wysuszającego cynamonu, pleśń natrętnie powracała. Do tego już kupowałam go kiedy miał poczerniałe same szczyty korzonków. Widziałam, ale nie miałam wyboru towaru, a myślałam, że puści bokiem lub nowe i będzie OK. Nie wiedziałam, że roślina na podkładkę powinna być super zdrowa, bo pan Jan przecież tak właśnie reanimował... Wylądował w podłożu, z chorych fragmentów korzeni pościągałam welamen ...byłam dość drastyczna. Wóz albo przewóz. W międzyczasie znalazłam identyczne nowe, zdrowe i niedrogie, w razie czego zakupię
To hybrydka to troszkę mniejszy ból, ale jednak.