Storczykowy inwentarz kinkongi
- kasia74
- Moderator
- Posty: 2584
- Rejestracja: 17 gru 2011, o 23:12
- Status: Aktywny
- Lokalizacja: Głogów/Dolnośląskie
Re: Storczykowy inwentarz kinkongi
Kinga ale masz jeszcze luzów, tez bym tak chciała, a tak to już muszę myśleć gdzie upchnę roślinki jak z wczasów zaczna do domu wracać
pozdrawiam Kasia
Re: Storczykowy inwentarz kinkongi
Heh pocieszę Was, że jak moje wakacyjne wypady się skończą i zaczną do mnie paczki przychodzić to się skończy taki luz xD chociaż się nadal pocieszam, że jak mi się skończy miejsce to zorganizuję kuwetę parapetową i zlikwiduję kilka podstawek na keramzyt, które obecnie stoją i nawilżają
- Kasia_Ra
- VIP
- Posty: 3115
- Rejestracja: 9 lis 2012, o 22:18
- Status: Aktywny
- Lokalizacja: Raszyn, pod Warszawą
Re: Storczykowy inwentarz kinkongi
Tak by się mogło wydawać, że dużo miejsca, ale jak znam życie szybko się skurczy . I jak wszyscy na forum, będziesz marzyła o gumowych parapetach
Miłego zapełniania
Miłego zapełniania
Re: Storczykowy inwentarz kinkongi
Dziękuję Kasiu
Dzisiaj chcę Wam przedstawić mojego Phalaenopsisa-reanimka. Kupiłam go od koleżanki na innych forum. Dziewczyna ma imponującą kolekcję hoyek, ale pisała mi, że storczyki coś jej nie lubią, że stoją i stoją i nie chcą kwitnąć, więc chce je wyprzedać. Kiedy chciała go zapakować zorientowała się, że storczyk ma strasznie mało korzeni, pytała czy nadal go chcę. Stwierdziłam, że można spróbować go odratować. Pomyślałam sobie, że na pewno dostanie przed wyjazdem pogadankę, że ma być grzeczny, a że jej pogadanki zwykle skutkują to zawsze jakiś bonus na start.
Kiedy przyjechał liście wyglądały bardzo ładnie, jakby nic się z nim złego nie działo. Starałam się pilnować, żeby mu często zwilżać korzenie. Jak miało mnie długo nie być montowałam mały system nawilżający. Gdy byłam w domu przez większość czasu siedział w folii, żeby było bardziej wilgotno. Niestety pomimo tego zaczął się odwadniać, liście zaczęły robić się wiotkie i pomarszczone.. Wtedy zaczęłam na kilka godzin wrzucać go całego do miski z wodą w nadziei, że może poprzez liście pobierze choćby minimalną ilość wody. Próbowałam smarować mu trzonek ukorzeniaczem, aby hormonalnie zwrócić jego myśli w tamtą stronę, że trzeba zacząć wypuszczać korzonki. Po jakimś czasie, gdy go pomacałam czułam korzonki pod liśćmi, takie dwa ładne zgrubienia. Łaziłam nad nim i mówiłam "dawaj, przebij te korzonki na zewnątrz, daj jakiś znak życia, że Ci się chce." No i dał. Tylko, że nie taki jak się spodziewałam ;p Misiek zaczyna wypuszczać nowy listek! Jest malutki, dzisiaj go dojrzałam przy osuszaniu stożka wzrostu po kąpieli w wodzie. Z jednej strony się ucieszyłam z jego chęci do życia i walki. Z drugiej zmartwiłam się, bo wyprodukowanie kolejnego listka wymaga nakładu energii, której on ma deficyt. Z duszą na ramieniu wrzucam zdjęcie malucha i proszę: trzymajcie za niego kciuki!
Dzisiaj chcę Wam przedstawić mojego Phalaenopsisa-reanimka. Kupiłam go od koleżanki na innych forum. Dziewczyna ma imponującą kolekcję hoyek, ale pisała mi, że storczyki coś jej nie lubią, że stoją i stoją i nie chcą kwitnąć, więc chce je wyprzedać. Kiedy chciała go zapakować zorientowała się, że storczyk ma strasznie mało korzeni, pytała czy nadal go chcę. Stwierdziłam, że można spróbować go odratować. Pomyślałam sobie, że na pewno dostanie przed wyjazdem pogadankę, że ma być grzeczny, a że jej pogadanki zwykle skutkują to zawsze jakiś bonus na start.
Kiedy przyjechał liście wyglądały bardzo ładnie, jakby nic się z nim złego nie działo. Starałam się pilnować, żeby mu często zwilżać korzenie. Jak miało mnie długo nie być montowałam mały system nawilżający. Gdy byłam w domu przez większość czasu siedział w folii, żeby było bardziej wilgotno. Niestety pomimo tego zaczął się odwadniać, liście zaczęły robić się wiotkie i pomarszczone.. Wtedy zaczęłam na kilka godzin wrzucać go całego do miski z wodą w nadziei, że może poprzez liście pobierze choćby minimalną ilość wody. Próbowałam smarować mu trzonek ukorzeniaczem, aby hormonalnie zwrócić jego myśli w tamtą stronę, że trzeba zacząć wypuszczać korzonki. Po jakimś czasie, gdy go pomacałam czułam korzonki pod liśćmi, takie dwa ładne zgrubienia. Łaziłam nad nim i mówiłam "dawaj, przebij te korzonki na zewnątrz, daj jakiś znak życia, że Ci się chce." No i dał. Tylko, że nie taki jak się spodziewałam ;p Misiek zaczyna wypuszczać nowy listek! Jest malutki, dzisiaj go dojrzałam przy osuszaniu stożka wzrostu po kąpieli w wodzie. Z jednej strony się ucieszyłam z jego chęci do życia i walki. Z drugiej zmartwiłam się, bo wyprodukowanie kolejnego listka wymaga nakładu energii, której on ma deficyt. Z duszą na ramieniu wrzucam zdjęcie malucha i proszę: trzymajcie za niego kciuki!
Re: Storczykowy inwentarz kinkongi
mocno trzymam kciuki
pozdrawiam, Małgorzatka
storczyki cz. I , II , III, IV
cz. V
cz. VI
cz. VII
cz. VIII
Kopiowanie i rozpowszechnianie moich zdjęć bez mojej zgody jest zabronione.
storczyki cz. I , II , III, IV
cz. V
cz. VI
cz. VII
cz. VIII
Kopiowanie i rozpowszechnianie moich zdjęć bez mojej zgody jest zabronione.
- Kasia_Ra
- VIP
- Posty: 3115
- Rejestracja: 9 lis 2012, o 22:18
- Status: Aktywny
- Lokalizacja: Raszyn, pod Warszawą
Re: Storczykowy inwentarz kinkongi
Ma wolę życia, dobrze będzie
Re: Storczykowy inwentarz kinkongi
Małgosiu, Kasiu, dziękuję w imieniu reanimka jesteście kochane
Mam straszne urwanie głowy, ale musiałam tu dziś wejść - siła wyższa. Jak dzieje się coś niedobrego to trzeba działać... Chodzi o moją Vandę, o którą strasznie się martwię. To było moje wielkie marzenie storczykowe, długo zanim do mnie trafiła dużo czytałam o tych roślinach. Była (i nadal jest) w wazonie. Dosłownie w nim leżała, tylko najmłodsze liście trochę wystawały, te kwiaty, które były najniżej na pędzie znajdowały się wewnątrz wazonu. Na szczęście miała zainstalowany też maleńki koszyczek, więc przymocowałam do niego dwa haczyki i powiesiłam roślinę wyżej w wazonie. Gdy przywiozłam ją ze sklepu w wazonie była woda - oczywiście powyżej liści (i to nie pierwszych!). Wylałam ją, łącznie nie stała w niej nawet 24h (wiem, bo dzień wcześniej już ją widziałam w tym sklepie i wszystkie były niepodlane). Nie wiem jak traktowana była przed dotarciem do sklepu. Odkąd jest u mnie stoi koło południowego okna, jest podlewana wodą destylowaną, żeby aby jakieś szkodliwe sole jej nie zaszkodziły na korzonkach. Nawoziłam ją tylko raz bardzo delikatnie, bo podobno jest łatwa do przenawożenia. Pilnuję, aby między liście jej choćby kropelka nie wpadła. Przekwitła i stoi w miejscu. Zaczęły jej żółknąć u nasady niektóre liście - te niżej, które były zalane w sklepie. Myślałam, że skoro tak szybko udzieliłam jej pomocy wylewając tą wodę to nic jej nie będzie. Niestety zmiany postępowały i Vanda straciła kilka liści. Dzisiaj już usunęłam ostatnie, które zaczęły żółknąć i wrzucam ich zdjęcie. Bardzo Was proszę, oceńcie czy stało się tak przez zalegającą w sklepie wodę między liśćmi, a może to ja coś robię źle? Doradźcie co jeszcze lepszego mogę dla niej zrobić? Chodzę nad nią, chucham, dmucham, mówię i głaszczę, a ona jak zaklęta Zależy mi na niej, bo to prezent od ukochanego, który ciągle na moje kwiatki narzeka i mi nigdy żywego nie kupił, a wtedy chciał mi sprawić przyjemność, bo wiedział jak choruję na te Vandy, nie wspomnę, że wydał na nią kupę kasy... W dodatku z Włoch lecą do mnie jeszcze dwie, więc jeśli wina leży po mojej stronie to nie chcę powtarzać błędów
Żeby nie było tak smutno to kilka pozytywniejszych zdjęć z dzisiaj. Multiflora ślicznie mi kwitnie:
Oprócz tego muszę się pochwalić, że dzisiaj po raz pierwszy podjęłam się próby zapylenia Multiflora została wybrana mamą, bo nie tak dawno była przesadzana, więc jest małe prawdopodobieństwo, że będzie potrzeba aby ją ruszać. Łącznie zapyliłam 4 kwiatki - dwa różowym, a dwa Ciapkiem, który już powoli kończy kwitnienie - z 15 kwiatów zostało mu 5. Zobaczymy czy dorobią się chociaż jednej torebki..
Różowy też ładnie kwitnie, został mu tylko jeden pączek.
A żółty świetnie się zapowiada.. Chyba przesadzenie mu posłużyło. Włożyłam go w podłoże storczykowe z keramzytem (z ogromną przewagą kremzytu). Ma bardzo duże przestrzenie bez podłoża, bo jest w dość sporej doniczce, i tak miał ułożone korzenie, że bym musiała wciskać, a nie chciałam. Teraz rośnie mu pęd, nowy liść, nowy korzeń i dużo, dużo przedłużeń i odgałęzień korzonków. Kochany
Co do innych storczyków to dużo zieleniny, ale nie dałabym chyba rady zdjęć nawstawiać ;p Może jak sezon na wiśnie się skończy to dam radę usiąść i zrobić duże uaktualnienie moich roślin
Mam straszne urwanie głowy, ale musiałam tu dziś wejść - siła wyższa. Jak dzieje się coś niedobrego to trzeba działać... Chodzi o moją Vandę, o którą strasznie się martwię. To było moje wielkie marzenie storczykowe, długo zanim do mnie trafiła dużo czytałam o tych roślinach. Była (i nadal jest) w wazonie. Dosłownie w nim leżała, tylko najmłodsze liście trochę wystawały, te kwiaty, które były najniżej na pędzie znajdowały się wewnątrz wazonu. Na szczęście miała zainstalowany też maleńki koszyczek, więc przymocowałam do niego dwa haczyki i powiesiłam roślinę wyżej w wazonie. Gdy przywiozłam ją ze sklepu w wazonie była woda - oczywiście powyżej liści (i to nie pierwszych!). Wylałam ją, łącznie nie stała w niej nawet 24h (wiem, bo dzień wcześniej już ją widziałam w tym sklepie i wszystkie były niepodlane). Nie wiem jak traktowana była przed dotarciem do sklepu. Odkąd jest u mnie stoi koło południowego okna, jest podlewana wodą destylowaną, żeby aby jakieś szkodliwe sole jej nie zaszkodziły na korzonkach. Nawoziłam ją tylko raz bardzo delikatnie, bo podobno jest łatwa do przenawożenia. Pilnuję, aby między liście jej choćby kropelka nie wpadła. Przekwitła i stoi w miejscu. Zaczęły jej żółknąć u nasady niektóre liście - te niżej, które były zalane w sklepie. Myślałam, że skoro tak szybko udzieliłam jej pomocy wylewając tą wodę to nic jej nie będzie. Niestety zmiany postępowały i Vanda straciła kilka liści. Dzisiaj już usunęłam ostatnie, które zaczęły żółknąć i wrzucam ich zdjęcie. Bardzo Was proszę, oceńcie czy stało się tak przez zalegającą w sklepie wodę między liśćmi, a może to ja coś robię źle? Doradźcie co jeszcze lepszego mogę dla niej zrobić? Chodzę nad nią, chucham, dmucham, mówię i głaszczę, a ona jak zaklęta Zależy mi na niej, bo to prezent od ukochanego, który ciągle na moje kwiatki narzeka i mi nigdy żywego nie kupił, a wtedy chciał mi sprawić przyjemność, bo wiedział jak choruję na te Vandy, nie wspomnę, że wydał na nią kupę kasy... W dodatku z Włoch lecą do mnie jeszcze dwie, więc jeśli wina leży po mojej stronie to nie chcę powtarzać błędów
Żeby nie było tak smutno to kilka pozytywniejszych zdjęć z dzisiaj. Multiflora ślicznie mi kwitnie:
Oprócz tego muszę się pochwalić, że dzisiaj po raz pierwszy podjęłam się próby zapylenia Multiflora została wybrana mamą, bo nie tak dawno była przesadzana, więc jest małe prawdopodobieństwo, że będzie potrzeba aby ją ruszać. Łącznie zapyliłam 4 kwiatki - dwa różowym, a dwa Ciapkiem, który już powoli kończy kwitnienie - z 15 kwiatów zostało mu 5. Zobaczymy czy dorobią się chociaż jednej torebki..
Różowy też ładnie kwitnie, został mu tylko jeden pączek.
A żółty świetnie się zapowiada.. Chyba przesadzenie mu posłużyło. Włożyłam go w podłoże storczykowe z keramzytem (z ogromną przewagą kremzytu). Ma bardzo duże przestrzenie bez podłoża, bo jest w dość sporej doniczce, i tak miał ułożone korzenie, że bym musiała wciskać, a nie chciałam. Teraz rośnie mu pęd, nowy liść, nowy korzeń i dużo, dużo przedłużeń i odgałęzień korzonków. Kochany
Co do innych storczyków to dużo zieleniny, ale nie dałabym chyba rady zdjęć nawstawiać ;p Może jak sezon na wiśnie się skończy to dam radę usiąść i zrobić duże uaktualnienie moich roślin
Re: Storczykowy inwentarz kinkongi
Piękne Phal. kwitnienia, wklej może zdjęcie tej Vandy, o która się martwisz, może nie jest tak źle i będzie dobrze dalej rosła
Re: Storczykowy inwentarz kinkongi
Kasiu Vanda wygląda w porządku, jedynie odkąd ją przywiozlam kilka liści zaczęło żółknąć u nasady i w konsekwencji odpadlo wyglądając jak na pierwszym zdjęciu. Chciałam się tylko dowiedzieć czy tak właśnie wygląda zalany liść? Jeśli tak to o tyle mogę się uspokoić, że ja jestem pewna że jej nie zalałam, więc opiekując się nią nadal tak jak teraz wszystko dalej powinno być w porządku, bo pozostałe liście są ok. Ale jeśli przyczyna może być inna to boje się ze jak szybko czegoś nie zmienię to za jakis czas stracę kolejne liście