Doniczkowce Moniki
Re: Doniczkowce Moniki
Fuksja - oj korci mnie
Anturium po przejściach, ale wyjdzie z tego
Anturium po przejściach, ale wyjdzie z tego
Pozdrawiam Ala
Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich
— A. Sapkowski
Kokolidkowe zasady w ogrodzie i na parapecie
Kokolidkowe.. część II
Kokolidkowe .. część III
Kokolidkowe zasady w kuchni - porady
Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich
— A. Sapkowski
Kokolidkowe zasady w ogrodzie i na parapecie
Kokolidkowe.. część II
Kokolidkowe .. część III
Kokolidkowe zasady w kuchni - porady
Re: Doniczkowce Moniki
Zaczynam eksperyment z "cudownym" podłożem.
Na pierwszy ogień poszedł ledwo przekwitnięty storczyk "krówka". W dniu przesadzania wyglądał tak:
Jak tylko zauważę jakieś postępy u niego, zdam relację
Alu pliiiiiiiiiiis, czy storczyka to teraz powinnam spryskiwać codziennie, czy potraktować normalnie jak dotychczas, gdy siedział w korze?
Na pierwszy ogień poszedł ledwo przekwitnięty storczyk "krówka". W dniu przesadzania wyglądał tak:
Jak tylko zauważę jakieś postępy u niego, zdam relację
Alu pliiiiiiiiiiis, czy storczyka to teraz powinnam spryskiwać codziennie, czy potraktować normalnie jak dotychczas, gdy siedział w korze?
Re: Doniczkowce Moniki
Właśnie sobie uprzytomniłam, że nie wstawiłam fotki mizeroty anturium. Ale musicie mi wybaczyć, bo coś fotosik szwankuje, a w imageshaku jakoś nie wiem jak się poruszać.
Nie wiem, czy roślina ma taką chęć do życia, czy to wina "magicznego" podłoża, a może te dwie rzeczy na raz - w każdym bądź razie wyrasta anturium listek
Nie wiem, czy roślina ma taką chęć do życia, czy to wina "magicznego" podłoża, a może te dwie rzeczy na raz - w każdym bądź razie wyrasta anturium listek
Re: Doniczkowce Moniki
Dziewczyny, a poczekacie z tydzień? Na razie widzę efekty u anturium i z tego powodu postanowiłam fundnąć to cud-podłoże. Chwilowo wsadziłam tylko "krówkę", jak da czadu i znów zakwitnie, to wszystkie storczyki wylądują jednego dnia w tych kamykach.
Re: Doniczkowce Moniki
Co do anturium to nie miałam wątpliwości, moje wszystkie trzy szczepki wyprodukowały listki od razu po wsadzeniu do podłoża.
Storczyki traktuję różnie - jeżeli mają korzenie normalne to podlewam zgodnie z zasadą, że dopiero jak korzonki się posrebrzą, ale nawilżam mgiełką te powietrzne. Musisz tylko zwracać uwagę na to, że kamyki szybciej wysychają od kory.
Większość moich nie miała korzeni, więc spryskiwałam codziennie podłoże, żeby bylo lekko wilgotne i naprodukowały mi korzonków, zaraz wstawię u siebie aktualną fotkę wariatuńcia to zobaczysz
Storczyki traktuję różnie - jeżeli mają korzenie normalne to podlewam zgodnie z zasadą, że dopiero jak korzonki się posrebrzą, ale nawilżam mgiełką te powietrzne. Musisz tylko zwracać uwagę na to, że kamyki szybciej wysychają od kory.
Większość moich nie miała korzeni, więc spryskiwałam codziennie podłoże, żeby bylo lekko wilgotne i naprodukowały mi korzonków, zaraz wstawię u siebie aktualną fotkę wariatuńcia to zobaczysz
Pozdrawiam Ala
Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich
— A. Sapkowski
Kokolidkowe zasady w ogrodzie i na parapecie
Kokolidkowe.. część II
Kokolidkowe .. część III
Kokolidkowe zasady w kuchni - porady
Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich
— A. Sapkowski
Kokolidkowe zasady w ogrodzie i na parapecie
Kokolidkowe.. część II
Kokolidkowe .. część III
Kokolidkowe zasady w kuchni - porady
Re: Doniczkowce Moniki
trzymam kciuki i za storczysia i za anturium!!! niech rosną zdrowo
pozdrawiam, Małgorzatka
storczyki cz. I , II , III, IV
cz. V
cz. VI
cz. VII
cz. VIII
Kopiowanie i rozpowszechnianie moich zdjęć bez mojej zgody jest zabronione.
storczyki cz. I , II , III, IV
cz. V
cz. VI
cz. VII
cz. VIII
Kopiowanie i rozpowszechnianie moich zdjęć bez mojej zgody jest zabronione.
Re: Doniczkowce Moniki
Witam po długiej nieobecności. Wróciłam z Pchłą do domu i z ciekawością rozglądałam się po kątach - jak to Pan Mąż sobie radził. Ano dał sobie radę. Nawet pozmywał przed przyjazdem . Oblukałam kwiaty, którymi się opiekował I niestety zbyt dobrze mu ta opieka nie wyszła. Większość roślin zalana (mam cichutką nadzieję, że uda mi się je uratować). Jeden jedyny skrzydłokwiat zakwitł podczas mojej nieobecności. Jestem wściekła, bo tłumaczyłam chłopinie aby codziennie podlewał kwiatki z wsadzonym ptaszkiem (takim do nawadniania rośliny w trakcie nieobecności), a resztę ma sobie darować, bo przetrwają. Pan Mąż chciał dobrze, a wyszło... Ech, szkoda gadać.